Pewien rosyjski książę o imieniu Lew bez pamięci zakochany
był w winie. Swoim uwielbieniem chciał podzielić się z rodakami. Marzyło mu się, że odwiedzie ich
od picia wódki i nauczy delektowania się dobrym, krymskim winem.
O księciu i jego utopijnych pomysłach opowiadają przewodnicy
oprowadzający turystów po wspaniałych piwnicach Massandry na Krymie. Tu
właśnie, niedaleko Jałty, gdzie wakacje spędzał car i jego dwór, książę Lew
Golicyn założył w 1890 roku pierwszą podziemną fabrykę wina. Dziś zwiedzać
można dziesięć podziemnych korytarzy i obejrzeć cenną kolekcję nadal pełnych
butelek (100 tys.). Jest tam m.in. hiszpański jerez de la Frontera z 1775 roku, czerwony portwajn „Liwadia” z
1846 roku.
Co jednak najważniejsze dla enoturystów (czyli takich,
którzy podążają od winnicy do winnicy) nadal w Massandrze robi się wino. W „degustacjonnych
zalach” można za kilka hrywien skosztować miescowych produktów, a jeśli
spodobają się kupić całą butelkę.
Wina ze wschodu niestety są nierówne. To samo wino z różnych
roczników może smakować zupełnie inaczej. Massandra trzyma jednak poziom.
Do Polski nie sprowadza się wielu massandryjskich win, bo
wiele z nich nosi nazwy zarezerwowane dla marek z zachodnich winnic. I tak
massandryjska „Madera”,
zwana damskim koniakiem, nie pojawi się u nas dopóki nie będzie inaczej się
nazywać. A szkoda.
Z Massandry do Polski trafiają przede wszystkim wina
słodkie. Mimo że dobre niełatwo je sprzedać, bo Polacy niestety ciągle wierzą,
że to co najlepsze musi być z zachodu. Nie wiedzą co tracą. Słodkie i półsłodkie
wina z Massandry są mocne. Mają od 16 do 18 proc. zawartości alkoholu. Można je
sączyć w zimowe wieczory, bo łagodnie rozgrzewają zostawiając na długo na
podniebieniu swój głęboki smak.
Na razie delektować się możemy Portwajnem biełym Krymskim -
to białe półsłodkie wino robione z winogron z kilku szczepów winorośli -
krymskiej kokur biały, kaukaskiej rkatsiteli i zachodnioeuropejskich m.in.
aligote i riesling. Ma niesamowity kolor ciepłego bursztynu i owocowy smak.
Dojrzewa w dębowych beczkach co najmniej trzy lata. Jest też portwajn krasnyj
krymskij - czerwony półsłodki z odmian winorośli cabernet suvignon, saperavi,
morastel, bastrado margacz, aleatiko. Ciężki, owocowy (niektórzy odnajdują w
nim posmak suszonych owoców). Nie da się zapomnieć tego smaku. Też dojrzewa
przynajmniej trzy lata.
Deserowy Kokur diesiertnyj Suroż robi się z krymskiej
odmiany winorośli kokur biały. Złoty, perlisty smakuje i pachnie miodowo i
korzennie. Dojrzewa trochę krócej od poprzednich, bo przynajmniej dwa lata.
W mniejszej butelce (0,5 litra) sprzedaje się Portwajn
krasnyj Jużnobierieżnyj o mocnej rubinowej barwie. To czerwone półsłodkie wino
typu porto zachwyca swoim żywym smakiem. Znawcy odkrywają w nim nawet nuty
suszonych śliwek, wiśniowych pestek i czarnej porzeczki. Powstaje z szczepów
winorośli malbeck, morastel, bastrado magaracz. Dojrzewa co najmniej 3 lata w
dębowej beczce. W sklepach można dostać rocznik 1997.
Na koniec perłka - dedykowane założycielowi Massandry wino
Siedmoje niebo kniazia Golicyna. Białe, deserowe słodkie. Podaje się je po
posiłku do deseru, ciast lub innych słodyczy, bo i jego smak łagodnie harmonizuje
się z łakociami. Ciemno bursztynowe wino zabarwiają smaki min. brzoskwini i
pigwy. „Siódme niebo” dojrzewa w beczce co najmniej dwa lata.
Książę Golicyn z pewnością ucieszyłby się, że po latach
komunistycznego upaństwowienia w jego winnicach powstają wreszcie takie wina.
Opowieści przewodników o szalonym pomyśle zastąpienia wódki winem wydają mi się
mocno przesadzone i bliskie propagandy ojców rewolucji. Podejrzewam, że jako
zarządca carskich winnic chciał dostarczać ten napój przede wszystkim na
pałacowe stoły i za bardzo nie interesował się tym, co piją prości Rosjanie.
Krymskie wina kosztują ok. 30-60 zł za butelkę.
Krymskie wina kosztują ok. 30-60 zł za butelkę.
Rosyjskojęzycznym miłośnikom wina polecam stronę Massandry
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz