sobota, 12 listopada 2011

Smaki księcia Golicyna


Pewien rosyjski książę o imieniu Lew bez pamięci zakochany był w winie. Swoim uwielbieniem chciał podzielić się  z rodakami. Marzyło mu się, że odwiedzie ich od picia wódki i nauczy delektowania się dobrym, krymskim winem.
O księciu i jego utopijnych pomysłach opowiadają przewodnicy oprowadzający turystów po wspaniałych piwnicach Massandry na Krymie. Tu właśnie, niedaleko Jałty, gdzie wakacje spędzał car i jego dwór, książę Lew Golicyn założył w 1890 roku pierwszą podziemną fabrykę wina. Dziś zwiedzać można dziesięć podziemnych korytarzy i obejrzeć cenną kolekcję nadal pełnych butelek (100 tys.). Jest tam m.in. hiszpański jerez de la Frontera z  1775 roku, czerwony portwajn „Liwadia” z 1846 roku.
Co jednak najważniejsze dla enoturystów (czyli takich, którzy podążają od winnicy do winnicy) nadal w Massandrze robi się wino. W „degustacjonnych zalach” można za kilka hrywien skosztować miescowych produktów, a jeśli spodobają się kupić całą butelkę.
Wina ze wschodu niestety są nierówne. To samo wino z różnych roczników może smakować zupełnie inaczej. Massandra trzyma jednak poziom.
Do Polski nie sprowadza się wielu massandryjskich win, bo wiele z nich nosi nazwy zarezerwowane dla marek z zachodnich winnic. I tak massandryjska „Madera”, zwana damskim koniakiem, nie pojawi się u nas dopóki nie będzie inaczej się nazywać. A szkoda.
Z Massandry do Polski trafiają przede wszystkim wina słodkie. Mimo że dobre niełatwo je sprzedać, bo Polacy niestety ciągle wierzą, że to co najlepsze musi być z zachodu. Nie wiedzą co tracą. Słodkie i półsłodkie wina z Massandry są mocne. Mają od 16 do 18 proc. zawartości alkoholu. Można je sączyć w zimowe wieczory, bo łagodnie rozgrzewają zostawiając na długo na podniebieniu swój głęboki smak.
Na razie delektować się możemy Portwajnem biełym Krymskim - to białe półsłodkie wino robione z winogron z kilku szczepów winorośli - krymskiej kokur biały, kaukaskiej rkatsiteli i zachodnioeuropejskich m.in. aligote i riesling. Ma niesamowity kolor ciepłego bursztynu i owocowy smak. Dojrzewa w dębowych beczkach co najmniej trzy lata. Jest też portwajn krasnyj krymskij - czerwony półsłodki z odmian winorośli cabernet suvignon, saperavi, morastel, bastrado margacz, aleatiko. Ciężki, owocowy (niektórzy odnajdują w nim posmak suszonych owoców). Nie da się zapomnieć tego smaku. Też dojrzewa przynajmniej trzy lata.
Deserowy Kokur diesiertnyj Suroż robi się z krymskiej odmiany winorośli kokur biały. Złoty, perlisty smakuje i pachnie miodowo i korzennie. Dojrzewa trochę krócej od poprzednich, bo przynajmniej dwa lata.
W mniejszej butelce (0,5 litra) sprzedaje się Portwajn krasnyj Jużnobierieżnyj o mocnej rubinowej barwie. To czerwone półsłodkie wino typu porto zachwyca swoim żywym smakiem. Znawcy odkrywają w nim nawet nuty suszonych śliwek, wiśniowych pestek i czarnej porzeczki. Powstaje z szczepów winorośli malbeck, morastel, bastrado magaracz. Dojrzewa co najmniej 3 lata w dębowej beczce. W sklepach można dostać rocznik 1997.

Na koniec perłka - dedykowane założycielowi Massandry wino Siedmoje niebo kniazia Golicyna. Białe, deserowe słodkie. Podaje się je po posiłku do deseru, ciast lub innych słodyczy, bo i jego smak łagodnie harmonizuje się z łakociami. Ciemno bursztynowe wino zabarwiają smaki min. brzoskwini i pigwy. „Siódme niebo” dojrzewa w beczce co najmniej dwa lata.
Książę Golicyn z pewnością ucieszyłby się, że po latach komunistycznego upaństwowienia w jego winnicach powstają wreszcie takie wina. Opowieści przewodników o szalonym pomyśle zastąpienia wódki winem wydają mi się mocno przesadzone i bliskie propagandy ojców rewolucji. Podejrzewam, że jako zarządca carskich winnic chciał dostarczać ten napój przede wszystkim na pałacowe stoły i za bardzo nie interesował się tym, co piją prości Rosjanie. 

Krymskie wina kosztują ok. 30-60 zł za butelkę.

Rosyjskojęzycznym miłośnikom wina polecam stronę Massandry

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz